obraz

obraz

sobota, 1 września 2012

Kamuflaż

Tak to jest, jak ma się kilka dni wolnego i koleżanki na miejscu, to różne rzeczy przychodzą do głowy. I tak oto wczoraj postanowiłyśmy się wybrać na zakupy na tutejsze targowisko, czyli Souq Wakif.

Odkąd tylko tu przyjechałyśmy, słyszymy dookoła: "zakryj kolana, ramiona, zakryj to, zakryj tamto". No dobrze, dosyć! Mamy się wpasować w tłum? Proszę bardzo!


Mam teraz swoją własną abaye, bo tak nazywa się owe czarne wdzianko. Mogło by się wydawać, że jej zakup to prosta sprawa, wchodz się do sklepu, wybiera czarną suknie i tyle. Ale ku naszemu zdziwieniu, zajęło nam to prawie 3 godziny! Każda ma inny wzór wyszyty na rękawie, niektóre mają ten sam deseń na klatce piersiowej. Jedne są wyszywane na kolorowo, inne wysadzane cyrkoniami lub innymi kamieniami. Jak już znalazłyśmy odpowiadający nam wzór, zaczęło się przymierzanie. I całe szczęście, że mieli na miejscu krawca, bo inaczej nigdy byśmy do ładu nie doszły. Abaya, która na mnie pasowała, sięgała mi tylko do połowy łydki. Musiałam więc wziąć dwa rozmiary większą i dopasować ją do siebie. Dwie przymiarki, 15 minut i abaya gotowa. 





W domu trzeba było się jeszcze nauczyć, jak zakłada się hijab, czyli tę część na głowę. Okazuje się, że nie jest to takie trudne. 

Jak na razie cała ta akcja z zakupem była dla nas świetną rozrywką. A czy będziemy zakładać abayę wychodząc na miasto? Pewnie czasami tak, bo nie trzeba kombinować z ubiorem i zastanawiać się, co wolno ubrać, a czego nie. Ale uspokajam wszystkich, że to tylko pamiątkowe wdzianko i na żaden muzułmanizm się nie przestawiam ;)
Insh'allah!





2 komentarze:

  1. Nie wiem jak to jest, ale kiedy widzę kobiety w abayach to widzę w nich wielkie czarne zaspy, a u Ciebie widać gdzie talia, a gdzie biodra są :) I już ten strój nie wydaje mi się taki konserwatywny

    OdpowiedzUsuń