Na pewno wszyscy jeszcze pozostają w świątecznej atmosferze, w końcu dziś Drugi Dzień Świąt, ale ja już szykuję się do pracy. Spędziłam wspaniały tydzień w Polsce z najbliższymi, spotkałam się z dwiema przyjaciółkami, których nie widziałam od trzech lat, obejrzałam Jasełka z udziałem mojej 4-letniej chrześniaczki, gdzie debiutowała, jako aniołek. Zupełnie jak ja, xx lat temu ;) Dostałam od Was sporo życzeń świątecznych, za co serdecznie wszystkim dziękuję. Macie sporą zasługę w dodawaniu oliwy do ognia mojego optymizmu i pozytywnego nastawienia.
Przez cały mój grudniowy urlop doskwierało mi przeziębienie złapane w Londynie. Nie tylko katar i ogólne zmęczenie, ale i coraz cięższy i bardziej męczący kaszel nie dawały mi spokoju. Podleczyłam się trochę jeszcze w Doha, ale organizm odzwyczajony już od polskiego chłodu, szybko znów się poddał. Wietrzne i deszczowe święta zrobiły swoje i po powrocie do Kataru niemal straciłam głos. Było blisko pójścia na chorobowe, po praz pierwszy od ponad trzech lat. A za tak długi okres bez zwolnienia, firma wynagradza dodatkowymi 5 dniami urlopu. Do końca grudnia zostało kilka dni, nie mogłam więc pozwolić, żeby przez jedno przeziębienie trzy lata poszły na nic. I chyba moje zacięcie i determinacja zwyciężyły, bo dziś już poczułam się lepiej, a i głos wrócił do normy. W międzyczasie zmieniono mi stand by na lot do Nepalu, tym razem z krótkim pobytem w Katmandu, więc czeka mnie jeszcze jeden lot w tym roku.
Styczeń natomiast przebiegnie pod znakiem Bangkoku. Mój kolega Airbus A380 zaczął latać i tam, dlatego mam ich aż tyle. Będzie też Paryż, kilka lotów turnaround (bez pobytu w hotelu) i wisienka na torcie na koniec miesiąca: lot do Melbourne w Australii. Dlaczego wisienka, skoro byłam już tam nie raz? A dlatego, że wymyśliłam na tę podróż coś wyjątkowego. Od kilku miesięcy bezskutecznie starałam się o ten lot. W końcu się udało, więc na pewno zamierzam zrealizować mój plan. Jeśli wszystko się uda, będę miała do pokazania kilka niesamowitych zdjęć. Nie zdradzę już nic więcej, na resztę będzie trzeba poczekać do końca stycznia.
A oto mój nowy grafik na styczeń:
01-02 - wolne
03-04 - Bangkok, Tajlandia (lot 836/833)
05 - wolne
06-07 - Bangkok, Tajlandia (lot 836/833)
08 - Kuwejt (lot 1072/1073)
09-10 - wolne
11-12 - Bangkok, Tajlandia (lot 836/833)
13 - Kuwejt (lot 1072/1073)
14-15 - wolne
16-17 - Moskwa, Rosja (lot 229/230)
18-19 - Paryż, Francja (lot 39/40)
20 - Kair, Egipt (lot 1301/1302)
21 - wolne
22-25 - SBY
26-30 - wolne
31 - 02 - Melbourne, Australia (lot 904/905)
A oto mój nowy grafik na styczeń:
01-02 - wolne
03-04 - Bangkok, Tajlandia (lot 836/833)
05 - wolne
06-07 - Bangkok, Tajlandia (lot 836/833)
08 - Kuwejt (lot 1072/1073)
09-10 - wolne
11-12 - Bangkok, Tajlandia (lot 836/833)
13 - Kuwejt (lot 1072/1073)
14-15 - wolne
16-17 - Moskwa, Rosja (lot 229/230)
18-19 - Paryż, Francja (lot 39/40)
20 - Kair, Egipt (lot 1301/1302)
21 - wolne
22-25 - SBY
26-30 - wolne
31 - 02 - Melbourne, Australia (lot 904/905)
dobrze było Cię zobaczyć po długim czasie :)
OdpowiedzUsuńbuziaki !!
Strasznie jestem ciekawa co takiego specjalnego chcesz u nas w Melbourne zobaczyc!
OdpowiedzUsuńWitam po świętach.
OdpowiedzUsuńNiezły ten grafik - po styczniu ludzie zaczną Ci się kłaniać na ulicach Bangkoku...;-)
A coś mi się wydaje,że to nie wszystko i tym roku będziesz częściej w Londynie i Bangkoku niż w Polsce.
Pozdrowienia.
A ja akurat bede 18 stycznia na moskiewskim lotnisku :) Miniemy sie o wlos ;)
OdpowiedzUsuńna australian open się wybierasz
OdpowiedzUsuń