MARHABA!
W końcu udało mi się znaleźć internet! Jeszcze minie trochę czasu, zanim podłączą mi go w mieszkaniu, więc na razie muszę łapać go gdzie indziej. Dużo czasu nie mam, bo przed 22 trzeba wrócić do siebie, więc będzie szybko.
Przyleciałam wieczorem po godz. 22 czasu lokalnego (godzina do przodu od czasu polskiego). W Berlinie okazało się, że leci jeszcze Paulina i Marta, więc jesteśmy we trzy i póki co trzymamy się razem. Do Berlina leciałam jakimś małym samolocikiem, na 76 pasażerów, który na dziobie miał rysunek przypominający narysowaną sprayem muchę i nazywał się FLY NIKI ;)
Na pokładzie Qatar Airways oczywiście obserwowałam wszystko bardzo dokładnie. Już po wejściu na pokład można było usłyszeć... śpiew ptaków! W tle nie było żadnej muzyki, tylko odgłosy lasu - bardzo miłe. Stewardessy - dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam, piękne dziewczyny sympatycznie się uśmiechające. Czekałam na ich "taniec" demonstrujący procedury ewakuacyjne, ale się nie doczekałam. Wszystko się wyświetliło na telewizorkach przed każdym z foteli, więc dziewczyny nie musiały się produkować. Na pewno nie we wszystkich samolotach jest taki sprzęt, więc pewnie i tak mnie to nie ominie ;)
Podczas lotu obejrzałam sobie piątą część Szybkich i Wściekłych z napisami arabskimi, które na szczęście nie przeszkadzały. Przesłuchałam płytę The Best Of Rod Steward i obejrzałam kilka odcinków Cougar Town. Na prawdę miły lot. Dużo jedzenia. Niestety trzymał mnie jeszcze lekki stres, więc czułam ścisk w żołądku przez cały lot.
Jest paskudnie gorąco. Czasami kiedy stoi się na przystanku autobusowym w upalny dzień, podjeżdża autobus i zatrzymuje się akurat z silnikiem na twojej wysokości, a na ciebie bucha gorące powietrze. Dokładnie tak wysiadło się z samolotu w Doha. Buchnęło gorąco i nie przestaje buchać, o ile nie wejdzie się do jakiegoś budynku lub samochodu. Bo klima jest wszędzie. Nie dałoby się bez tego przeżyć. Nie dziwię się, że padł pomysł, by w 2022 przenieść World Cup na miesiące zimowe. Latem nie będzie szans tu wytrzymać. Po 10 minutach stania na zewnątrz (o godzinie 22:15) byłam cała mokra. Spodnie kleiły się do mnie w każdym miejscu, gdzie tylko materiał stykał się z ciałem. Uczucie jak w saunie, chociaż nigdy w takowej nie byłam, ale domyślam się, że właśnie tak jest. Podjechal autobus, wsiadamy, jest klimatyzacja... uff... ale ulga... ale... zimno!... W spoconych ciuchach do takiego zmrożonego auta, po kilkunastu minutach wychodzimy na zewnątrz na kilkanaście sekund, bo tyle było trzeba, żeby dojść z parkingu do budynku. Zdążyłam się ogrzać, przegrzać i spocić. W budynku znowu klima. Tak to wygląda codziennie. Skoki temperatur od 40 stopni na zewnątrz do 20 w budynkach. Mam nadzieję, że organizm szybkos ię przyzwyczai.
Mieszkanie super - nowy budynek, wszystko nowiutkie: winda, meble, sprzęt, nawet garnki i szczotka do kibelka ;) Moja współlokatorka - Puja jest z Indii (wymawia się Pudzia, więc od początku skojarzyło mi się z Pudzianem, chociaż w żadnej kwestii ani trochę go nie przypomina :P). Cała moja grupa składa się z 17 dziewczyn z 7 różnych krajów. Najwięcej dziewczyn jest z Indii i Japonii. Mamy też Francję, Maledivy, Tajlandię, Chiny i oczywiście Polskę :) Razem z Pauliną i Marlene stanowimy mniejszość europejską ;)
Jak na razie bardzo mi się podoba. Codziennie o godz 17 zza okna dobiegają jakieś modły arabskie, które idą przez jakiś głośnik. Ale trwa Ramadan, przed 18 już się ściemnia, więc ci, którzy poszczą przez cały dzień (właśnie z racji świętego miesiąca zwanego Ramadan) będą mogli się najeść do syta. To bardzo ciekawe, że można tak poznawać kulturę, która jest nam tak obca. Nie tylko tą arabską, ale też indyjską, japońską i wiele innych.
Mam już swoje ID w mundurze Qatar Airways. Zdjęcie - oczywiście okropne, bo zawsze zrobię jakąś głupią minę, więc na pewno nie będę się nim chwalić. Jakiekolwiek zdjęcia wrzucę innym razem. Teraz naprawdę staram się działać szybko. Jest już 21:25, a przed 22 trzeba wrócić do mieszkania. Przeciągniesz swoje ID przez czytnik o 22:01 - wylatujesz. Nie chcę sprawdzać, czy to prawda ;)
Pozdrawiam wszystkich w Polsce! Postaram się częściej wpadać do tej kawiarni, przynajmniej do momentu kiedy nie dostanę stałego łącza ;)
W końcu udało mi się znaleźć internet! Jeszcze minie trochę czasu, zanim podłączą mi go w mieszkaniu, więc na razie muszę łapać go gdzie indziej. Dużo czasu nie mam, bo przed 22 trzeba wrócić do siebie, więc będzie szybko.
Przyleciałam wieczorem po godz. 22 czasu lokalnego (godzina do przodu od czasu polskiego). W Berlinie okazało się, że leci jeszcze Paulina i Marta, więc jesteśmy we trzy i póki co trzymamy się razem. Do Berlina leciałam jakimś małym samolocikiem, na 76 pasażerów, który na dziobie miał rysunek przypominający narysowaną sprayem muchę i nazywał się FLY NIKI ;)
Na pokładzie Qatar Airways oczywiście obserwowałam wszystko bardzo dokładnie. Już po wejściu na pokład można było usłyszeć... śpiew ptaków! W tle nie było żadnej muzyki, tylko odgłosy lasu - bardzo miłe. Stewardessy - dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam, piękne dziewczyny sympatycznie się uśmiechające. Czekałam na ich "taniec" demonstrujący procedury ewakuacyjne, ale się nie doczekałam. Wszystko się wyświetliło na telewizorkach przed każdym z foteli, więc dziewczyny nie musiały się produkować. Na pewno nie we wszystkich samolotach jest taki sprzęt, więc pewnie i tak mnie to nie ominie ;)
Podczas lotu obejrzałam sobie piątą część Szybkich i Wściekłych z napisami arabskimi, które na szczęście nie przeszkadzały. Przesłuchałam płytę The Best Of Rod Steward i obejrzałam kilka odcinków Cougar Town. Na prawdę miły lot. Dużo jedzenia. Niestety trzymał mnie jeszcze lekki stres, więc czułam ścisk w żołądku przez cały lot.
Jest paskudnie gorąco. Czasami kiedy stoi się na przystanku autobusowym w upalny dzień, podjeżdża autobus i zatrzymuje się akurat z silnikiem na twojej wysokości, a na ciebie bucha gorące powietrze. Dokładnie tak wysiadło się z samolotu w Doha. Buchnęło gorąco i nie przestaje buchać, o ile nie wejdzie się do jakiegoś budynku lub samochodu. Bo klima jest wszędzie. Nie dałoby się bez tego przeżyć. Nie dziwię się, że padł pomysł, by w 2022 przenieść World Cup na miesiące zimowe. Latem nie będzie szans tu wytrzymać. Po 10 minutach stania na zewnątrz (o godzinie 22:15) byłam cała mokra. Spodnie kleiły się do mnie w każdym miejscu, gdzie tylko materiał stykał się z ciałem. Uczucie jak w saunie, chociaż nigdy w takowej nie byłam, ale domyślam się, że właśnie tak jest. Podjechal autobus, wsiadamy, jest klimatyzacja... uff... ale ulga... ale... zimno!... W spoconych ciuchach do takiego zmrożonego auta, po kilkunastu minutach wychodzimy na zewnątrz na kilkanaście sekund, bo tyle było trzeba, żeby dojść z parkingu do budynku. Zdążyłam się ogrzać, przegrzać i spocić. W budynku znowu klima. Tak to wygląda codziennie. Skoki temperatur od 40 stopni na zewnątrz do 20 w budynkach. Mam nadzieję, że organizm szybkos ię przyzwyczai.
Mieszkanie super - nowy budynek, wszystko nowiutkie: winda, meble, sprzęt, nawet garnki i szczotka do kibelka ;) Moja współlokatorka - Puja jest z Indii (wymawia się Pudzia, więc od początku skojarzyło mi się z Pudzianem, chociaż w żadnej kwestii ani trochę go nie przypomina :P). Cała moja grupa składa się z 17 dziewczyn z 7 różnych krajów. Najwięcej dziewczyn jest z Indii i Japonii. Mamy też Francję, Maledivy, Tajlandię, Chiny i oczywiście Polskę :) Razem z Pauliną i Marlene stanowimy mniejszość europejską ;)
Jak na razie bardzo mi się podoba. Codziennie o godz 17 zza okna dobiegają jakieś modły arabskie, które idą przez jakiś głośnik. Ale trwa Ramadan, przed 18 już się ściemnia, więc ci, którzy poszczą przez cały dzień (właśnie z racji świętego miesiąca zwanego Ramadan) będą mogli się najeść do syta. To bardzo ciekawe, że można tak poznawać kulturę, która jest nam tak obca. Nie tylko tą arabską, ale też indyjską, japońską i wiele innych.
Mam już swoje ID w mundurze Qatar Airways. Zdjęcie - oczywiście okropne, bo zawsze zrobię jakąś głupią minę, więc na pewno nie będę się nim chwalić. Jakiekolwiek zdjęcia wrzucę innym razem. Teraz naprawdę staram się działać szybko. Jest już 21:25, a przed 22 trzeba wrócić do mieszkania. Przeciągniesz swoje ID przez czytnik o 22:01 - wylatujesz. Nie chcę sprawdzać, czy to prawda ;)
Pozdrawiam wszystkich w Polsce! Postaram się częściej wpadać do tej kawiarni, przynajmniej do momentu kiedy nie dostanę stałego łącza ;)
Trzymamy kciuki za katarską "neostradę";) Której prędkość to pewnie z 200mega!;)
OdpowiedzUsuń