obraz

obraz

wtorek, 18 grudnia 2012

A w Katarze też święto

Jeden z moich grudniowych stand by zmienił się na Frankfurt. W końcu miałam okazję zobaczyć to miasto, a nie tylko lotnisko podczas przesiadki w drodze do Polski. Ale zanim wylądowaliśmy w Niemczech,  podczas lotu spojrzałam sobie za nasze małe samolotowe okienko i zobaczyłam białą smugę w powietrzu. Taką, jaką zostawia samolot na niebie, kiedy wypatrujemy go z ziemi. Ale nie była ona z naszego samolotu, bo była za daleko. Zaintrygowana podeszłam bliżej do okienka i proszę bardzo! Oto jedna z naszych konkurencyjnych linii lotniczych z Bliskiego Wschodu śmiga sobie tuż obok. Pozostało tylko im pomachać i wrócić do swoich obowiązków.



We Frankfurcie wyszłam z dwiema dziewczynami z Indii i Węgier. Celem był Market Świąteczny. Niestety, zupełnie się nie dobrałyśmy charakterami i nawet rozmowa o głupotach się nie kleiła. Z Węgierką znalazłam nić porozumienia przez chwilę, kiedy zachwycałyśmy się nad ilością wieprzowiny w menu w jednej z restauracji. Obie wybrałyśmy gulasz, gotowane żeberka wieprzowe, grillowany boczek, do tego jeszcze jakieś dwie kiełbaski wieprzowe i kapusta zasmażana. Oczywiście kufel piwa do tego. Hinduska wieprzowiny nie je, alkoholu nie pije, więc siedziała cały wieczór i modliła się nad kubkiem kawy i jakimiś warzywami. Cóż, nie wszystkich można zadowolić. Po posiłku pokręciłyśmy się po rynku z ozdobami świątecznymi i wróciłyśmy do hotelu. Dziwne to wyjście było, bo przez niezbyt dobrane towarzystwo nie chciało się za dużo czasu w mieście spędzić.











A tu znajdziecie album ze wszystkimi zdjęciami z Frankfurtu:
Frankfurt, Niemcy 13-14.12.2012


A tymczasem w Katarze dziś święto narodowe. Flagi było już widać na tydzień przed świętem: na lampach ulicznych, samochodach, znakach drogowych, witrynach sklepowych, budynkach. Ale nie są to ot takie flagi o rozmiarach 2m x 1,5m. Katarczycy jadą z grubej rury i zakrywają całe budynki. Dziś część ulic jest zablokowanych, parada samochodów specjalnie przyozdobionych na tą okazję pokona całą trasę Cornishe. Wszystkiemu akompaniują pokazy lotnicze. Wszystko zakończone będzie widowiskowym pokazem sztucznych ogni. Zdrowy rozsądek nakazuje zostać wtedy w domu. Utknięcie w korku - gwarantowane. Trasa, którą normalnie pokonuje się w 15 minut, może zająć nawet ponad 3 godziny. Niech się więc Katarczycy cieszą, ja się cieszę razem z nimi, ale z dystansu. Wystarczy, że rano obudziły mnie głośne salwy i przelot kilku samolotów wojskowych nad miastem. A poniżej kilka zdjęć przyozdobionego miasta  i zdjęcia z Dnia Narodowego z poprzednich lat:















I na koniec plakat tutejszej sieci komórkowej. Nie przypomina Wam czegoś? (podpowiedź poniżej).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz