Kilka ostatnich
dni szkolenia było trochę mniej stresujących, niż poprzednie. Ale mniej
stresujących jeśli chodzi o naukę, bo co do samego tematu – można by
dyskutować.
CRM – Crew Resource
Management
Czyli jak
poprawić bezpieczeństwo podczas lotu, unikając bardzo niebezpiecznego czynnika,
który jest przyczyną 73% wypadków lotniczych. Panie i Panowie, przedstawiam
BŁĄD CZŁOWIEKA. To nie zawodzące maszyny, pogoda, czy cokolwiek innego
najczęściej sprawia, że coś idzie nie tak. To zła komunikacja między załogą,
złe podejmowanie decyzji, stres, itp. Szkolenie odbywało się w Hotelu Mercury, do
naszej grupy dołączyło czterech Pierwszych Oficerów (stereotyp o przystojnych
pilotach został obalony) i pan, który pracuje przy układaniu naszych grafików. Przez
dwa dni szkolili nas, jak pracować nad sobą, jak sobie radzić ze stresem, a nawet
jak i w jakich warunkach najlepiej spać, żeby uniknąć skutków wywołujących zmęczenie,
stres i wszystkich innych złych następstw. Oczywiście teorie zostały podparte
przykładami z życia, czyli kolejnymi katastrofami lotniczymi. A to załoga się
skupiła na zepsutych kołach podwozia i kiedy tak sobie krążyli nad miastem
zastanawiając się co robić, skończyło im się paliwo. 10 ofiar, 24 osoby ranne.
Innym razem zignorowano uwagi pasażerów o gromadzącym się lodzie i śniegu na
skrzydłach, nie usunięto lodu, maszyna nie była w stanie wzbić się w powietrze
i 15 sekund po starcie – kraksa, 24 ofiary. Ale najbardziej przerażające było
to, że największa jak dotąd w historii katastrofa lotnicza z 1977 roku na Teneryfie, gdzie
zginęły 583 osoby, była również spowodowana przez człowieka. I to nie w
powietrzu, ale na pasie startowym, kiedy dwie maszyny z pełnymi bakami paliwa
zderzyły się we mgle. Nie będę opisywać szczegółów, kto miał się wystraszyć,
ten już się wystraszył, a jeśli ktoś potrzebuje większego dreszczyku emocji,
niech sobie wpisze w Google „Teneryfa
1977”. Na nas podziałało, wystraszyłyśmy się wszystkie i obiecałyśmy
dobrze komunikować się ze sobą i nie dać się takim dziadom, jak stres,
zmęczenie itp. Szkolenie zakończyło się częścią o pracy w zespole.
DGC – Dangerous Goods
Czyli przedmioty
przechowywane w bagażach i wnoszone przez pasażerów na pokład, które mogą
stanowić niebezpieczeństwo. Na to szkolenie wywieźli nas na pustynię, do Qatar
Aeronautical College. Cały dzień spędziłyśmy z dwoma angielskimi pilotami, o
typowym brytyjskim akcencie. W końcu ktoś, kto ma trochę większe pojęcie o
Polsce. Poprzedni instruktorzy tylko o naszym kraju słyszeli, za to jeden z dzisiejszych Brytyjczyków był nawet kilka dni w Krakowie. Zapamiętał, że mamy tam bardzo
dużo klubów, dyskotek i miejsc, gdzie można zapalić shishę. Obstawiam więc, że
był na wieczorze kawalerskim, jak większość Brytyjczyków ;)
Oczywiście nie
obeszło się bez kolejnych katastrof i wypadków, wywołanych tym razem przewozem
nieodpowiednich materiałów. Po jednym z takich wydarzeń (tym razem był to pożar
lotu cargo, nikt nie ucierpiał, poza samym samolotem) Qatar Airways wprowadziło
całkowity zakaz przewożenia baterii litowych. Ale może nie będę Was zanudzać takimi
szczegółami. Wróciłam do mieszkania, przespałam się trochę, bo od dwóch dni trzyma mnie gorączką. Wieczorem chciałam się trochę zrelaksować oglądając TV. Trafiłam na wiadomości, gdzie wypowiada się jakiś al-Megrahi odpowiedzialny za podłożenie bomby w samolocie, który eksplodował nad Lockerbie w 1988 roku zabijając 258 pasażerów i 11 osób na ziemi. KONIEC! Wyłączam TV, wyłączam komputer, idę spać. Przez ostatni miesiąc nasłuchałam się i obejrzałam już tyle katastrof lotniczych, że mogę zacząć pisać encyklopedię.
I tylko gdzieś w oddali widać miasto... |
Jutro mamy
ostatnią część dotyczącą bezpieczeństwa – Security. Pojutrze zaczynamy Pierwszą
Pomoc. Z przerażeniem stwierdzam, że czas bardzo szybko leci. Za dwa tygodnie o
tej porze będę już po pierwszym locie obserwacyjnym do Dubaju…
Napisz coś o tym, jak spać, bo to ciekawe!;)
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod prośbą Krasusa! :)
OdpowiedzUsuń