Urlop się skończył, wypoczęłam jak należy, wystarczy chodzenia po ziemi, trzeba znowu wzbić się w chmury! I tak już jeden stand by za mną, tym razem mnie nigdzie nie wyciągnęli. Drugiego dnia dali mi lot charytatywny do Bahrajnu, który przeleciał (dosłownie i w przenośni) w oka mgnieniu. Na kolejne dni wysyłają mnie do Chin, co mi się podoba, bo Zakazane Miasto w Pekinie ciągle jest do zaliczenia.
Przy poprzednim moim wpisie na blogu pojawił się komentarz od anonimowego czytelnika, w którym zawarty był link do obszernego artykułu na temat QA. Z owego artykułu wynika, że QA to zło, zło i jeszcze raz zło, bo... i tu szereg zarzutów, skarg i zażaleń. I powstaje pytanie: skoro z mojego blogu wynika, że to taka wspaniała praca, na jaką każdy chętny przygód i podróżowania powinien się zdecydować, a jednocześnie w internecie pojawia się mnóstwo artykułów i komentarzy na "nie" (przy czym ten podesłany mi w komentarzu jest najbardziej oskarżający, jaki do tej pory miałam okazję przeczytać), to o co chodzi?! Kto tu kłamie?!
Moi drodzy, nie od dziś wiadomo, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Osoba wyrzucona z pracy lub taka, która sama się zwolniła z takich, czy innych powodów, zawsze będzie mieć ukryte żale, które będą wypływać na wierzch przy każdym wspomnieniu danej firmy. Natomiast osoba pozytywnie nastawiona do życia (i pozytywnie "kopnięta", tak jak ja :P) będzie zadowolona z tego co ma, pomimo tego, że takie czy inne szczegóły się jej nie podobają, ale są do zaakceptowania. Podam kilka przykładów z artykułu.
Autor narzeka, że mieszkania, które firma zapewnia nie są wysokiej klasy wieżowcami z nie wiadomo jak cudnym widokiem, siłownią i basenem, co ponoć było obiecane podczas rekrutacji. Budynki są "co najwyżej 10 piętrowe", okolica niebezpieczna, a dziewczyny zaczepiane przez włóczących się dookoła podejrzanych ludzi. Po pierwsze, nikt nie obiecywał drapaczy chmur z basenem. Siłownia jest niewielka, ale wystarczająca, a i tak nie ma w niej nigdy tłumów. Wiadomo, że nikt za darmo nie będzie rozdawał mieszkań w najdroższej okolicy w mieście, więc jeśli ktoś się spodziewa widoku z okna na plażę, to owszem, będzie zawiedziony. Budynki rozmieszczone są po całym mieście, za wszystkie się nie mogę wypowiadać. Moja okolica jest spokojna i przyjemna. Prawda, że niektóre budynki mają za sąsiadów pracowników z Nepalu, Indii, czy innego Bangladeszu. Mężczyźni zostawiają swoje żony na miesiące i lata i przyjeżdżają tu do pracy. Nic więc dziwnego, że jak dziewczyny wybierają się na zakupy w obcisłych jeansach i szpilkach, to się panowie ślinią. Ale żeby któryś z nich zaczepiał - tego to nie słyszałam. Wystarczy trochę oleju w głowie. Jak ktoś wnosi pochodnię i baniak benzyny do lasu, to niech później nie płacze, że się poparzył.
|
Widok na moją okolicę |
Do każdego budynku mieszkalnego wchodzi się za pomocą karty z czytnikiem. Każde wejście i wyjście jest więc automatycznie odnotowywane. Prawdą jest, że codziennie trzeba wrócić do swojego mieszkania najpóźniej o 3.30 w nocy. Ta reguła jest przedstawiana już podczas dnia rekrutacji. Jeśli nie jesteś w stanie jej zaakceptować, to nie aplikuj o pracę. Jeśli akceptujesz - to nie marudź. Cytat z artykułu:
"So far, the most common reason for crew members losing their jobs is not adhering to the curfew rule". [Dotychczas najczęstszym powodem utraty pracy jest nieprzestrzeganie tej zasady] Oczywiście! I nie rozumiem, co w tym dziwnego. Jest ustalona zasada, na którą się zgadzasz. Łamiesz ją - ponosisz tego konsekwencje.
Część artykułu o związkach pomiędzy członkami załogi mnie rozbawiła. Wiadomo, nikt nie chce oglądać flirtującej ze sobą załogi, czy pokątnie wymienianych uśmieszków na pokładzie, bo takie zachowanie jest nieprofesjonalne. Ale żeby szpiegowali i sprawdzali kiedy, kto i jak często się odwiedza? A potem zwalniali oboje? Jedna wielka bzdura. Znam pary, które są ze sobą miesiące, lata i nic takiego miejsca nie miało.
Papierosy. QA ma zasadę "zero tolerancji" dla papierosów. Już kiedyś wspominałam o tym, co spotyka pasażera przyłapanego na paleniu w samolocie. Członek załogi (nie licząc pilotów) podpisując kontrakt przyznaje, że jest osobą niepalącą. Więc jeśli później zostanie przyłapany na paleniu, oznacza to, że skłamał przy podpisywaniu kontraktu. Dlatego jest to jednoczesne ze zwolnieniem z pracy. Ludzie z natury lubią kombinować i co sprytniejsi znajdują sposoby, jak obejść lub nagiąć denerwujące ich zasady. Ale to już na własne ryzyko. Jednym się udaje, innym nie.
Mogłabym tak komentować każdy akapit po kolei, bo w artykule jest wiele informacji, które są śmieszne, z którymi się nie zgadzam, albo które są po prostu czymś normalnym, a nie czymś, na co się narzeka. Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że wszystko zależy od tego, jak się na sytuację spojrzy i jak się do tego nastawi. I to powtarzam każdemu, który próbuje mi zepsuć humor podczas lotu narzekając na Katar i na QA. Nie podoba się? Nikt tu na siłę nie trzyma, nikt nie zmusza do przyjechania tutaj i do rozpoczęcia zupełnie nowego rozdziału w życiu. Ja mogę się tylko wypowiadać za siebie i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że decyzja o wyjeździe do Kataru i podjęciu tej pracy była jedną z najlepszych decyzji w moim życiu.
Pozdrawiam wszystkich zadowolonych i niezadowolonych.