Wszystko zaczęło się od czerwcowego spotkania klasowego. Moja dawna klasa z podstawówki się skrzyknęła i zorganizowała spotkanie po latach. Nie była to żadna okrągła rocznica, bo minęło 17 lat od opuszczenia murów naszej szkoły. Ale akurat tak się złożyło, że to w tym roku udało się zorganizować spotkanie. Podczas tego spotkania, moja ówczesna wychowawczyni i nauczycielka języka polskiego, pani Gosia, zaprosiła mnie na lekcję z jej obecną klasą. Bardzo mi to zaimponowało, bo spotkanie miało być z cyklu "Spotkania z ciekawymi ludźmi". Już wtedy było to dla mnie wyróżnieniem. Ja, prosta dziewczyna z małej wsi pod Bydgoszczą ciekawym człowiekiem?Przecież ja nic takiego nie robię, czasami tylko opiszę to, co widzę i tyle. A że czasami uda mi się w życiu podjąć trochę bardziej odważną decyzję - tak jakoś wyszło.
Miałam kilka dni wolnych na początku października, więc wykorzystałam to na wizytę w rodzinnych okolicach w Polsce. I tak oto dotarłam na spotkanie do Szkoły Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Nowej Wsi Wielkiej. Wiedziałam tylko tyle, że mam spotkać się z uczniami z klasy szkoły podstawowej i opowiedzieć im o swojej pracy.
Już po przyjeździe do szkoły zostałam zaskoczona bardzo ciepłym przyjęciem i ugoszczeniem w gabinecie pani Dyrektor. A jeszcze większym zaskoczeniem była klasa, do której weszłam na lekcję - wypełniona po brzegi uczniami! Powstawiane dodatkowe ławeczki i krzesła, żeby mogło pomieścić się jak najwięcej osób. Sporo nauczycieli, kroniki szkolne ze zdjęciami z moich czasów i to ciepłe, grupowe "Dzieeeeń dooooobry!" na początek. A przede mną kilkadziesiąt par wpatrzonych we mnie oczu..
Poopowiadałam trochę o swojej pracy, wyjaśniłam na czym polega bycie stewardessą, jak wygląda praca w samolocie i w ile to ról jednocześnie czasami musimy się wcielić. Cała opowieść podparta była pokazem zdjęć w tle. Zdjęć z samolotu oraz z moich podróży i wypraw. Największą sympatią zostały obdarzone zdjęcia z różnymi zwierzakami: żyrafy, słonie, zebry, tygrysy, to przy tych zdjęciach było najwięcej ochów i achów.
Na końcu przyszedł czas na zadawanie pytań. I tu dzieciaki zaskoczyły mnie swoją wiedzą. Nigdy nie spodziewałabym się usłyszeć od ucznia szkoły podstawowej o dekompresji podczas lotu i zasobie tlenu w samolocie! Ja dowiedziałam się o tym dopiero na szkoleniu przed podjęciem pracy. Było sporo pytań o sytuacje awaryjne, spadochrony, czy kamizelki ratunkowe. Popularnością cieszyła się też zjeżdżalnia, której używa się do szybkiego opuszczenia samolotu podczas ewakuacji. Padły też pytania o rodzaje samolotów, którymi latam. Wymieniłam więc Airbusy i Boeingi, żeby nie komplikować za bardzo. Ale autor pytania od razu sprecyzował, podając konkretne modele: "A 737 pani lata? Albo 747?". To naprawdę imponujące, że osoby w tym wieku mają już takie pojęcie o samolotach. Skoro zainteresowanie pojawia się tak wcześnie, to łatwo może przerodzić się w zamiłowanie i pasję. A wtedy już łatwa droga do podjęcia decyzji o ścieżce kariery. Wiem, że od szkoły podstawowej do podejmowania ważnych, życiowych decyzji jeszcze daleko, ale i tak miło mi się zrobiło, kiedy po pytaniu "Czy ktoś po dzisiejszym spotkaniu chciałby zostać stewardessą/stewardem?" zobaczyłam w górze las rąk..
Na koniec dostałam piękny bukiet kwiatów oraz dziennik z dedykacją, który na pewno szybko zapełni się wpisami z moich podróży. Wskoczyłam też pomiędzy moich słuchaczy do pamiątkowego zdjęcia. A wieczorem dostałam maila od jednej z uczennic, wysłanego przez formularz na blogu, z podziękowaniem za spotkanie oraz informacją, że bardzo ją zachęciłam do zostania stewardessą. I dla takich momentów warto się starać.
Poopowiadałam trochę o swojej pracy, wyjaśniłam na czym polega bycie stewardessą, jak wygląda praca w samolocie i w ile to ról jednocześnie czasami musimy się wcielić. Cała opowieść podparta była pokazem zdjęć w tle. Zdjęć z samolotu oraz z moich podróży i wypraw. Największą sympatią zostały obdarzone zdjęcia z różnymi zwierzakami: żyrafy, słonie, zebry, tygrysy, to przy tych zdjęciach było najwięcej ochów i achów.
Na końcu przyszedł czas na zadawanie pytań. I tu dzieciaki zaskoczyły mnie swoją wiedzą. Nigdy nie spodziewałabym się usłyszeć od ucznia szkoły podstawowej o dekompresji podczas lotu i zasobie tlenu w samolocie! Ja dowiedziałam się o tym dopiero na szkoleniu przed podjęciem pracy. Było sporo pytań o sytuacje awaryjne, spadochrony, czy kamizelki ratunkowe. Popularnością cieszyła się też zjeżdżalnia, której używa się do szybkiego opuszczenia samolotu podczas ewakuacji. Padły też pytania o rodzaje samolotów, którymi latam. Wymieniłam więc Airbusy i Boeingi, żeby nie komplikować za bardzo. Ale autor pytania od razu sprecyzował, podając konkretne modele: "A 737 pani lata? Albo 747?". To naprawdę imponujące, że osoby w tym wieku mają już takie pojęcie o samolotach. Skoro zainteresowanie pojawia się tak wcześnie, to łatwo może przerodzić się w zamiłowanie i pasję. A wtedy już łatwa droga do podjęcia decyzji o ścieżce kariery. Wiem, że od szkoły podstawowej do podejmowania ważnych, życiowych decyzji jeszcze daleko, ale i tak miło mi się zrobiło, kiedy po pytaniu "Czy ktoś po dzisiejszym spotkaniu chciałby zostać stewardessą/stewardem?" zobaczyłam w górze las rąk..
Na koniec dostałam piękny bukiet kwiatów oraz dziennik z dedykacją, który na pewno szybko zapełni się wpisami z moich podróży. Wskoczyłam też pomiędzy moich słuchaczy do pamiątkowego zdjęcia. A wieczorem dostałam maila od jednej z uczennic, wysłanego przez formularz na blogu, z podziękowaniem za spotkanie oraz informacją, że bardzo ją zachęciłam do zostania stewardessą. I dla takich momentów warto się starać.