obraz

obraz

sobota, 26 września 2015

Trzeci pilot

Zdarzyła mi się taka sytuacja. Po locie do Bangkoku pojawiła mi się jeszcze jedna zmiana w grafiku. Miałam obsługiwać lot do Dżuddy w Arabii Saudyjskiej. Nie był to jednak zwykły lot rejsowy, ale czarter. Brat byłego Emira Kataru wynajął naszego Airbusa A319, który ma 40 miejsc w klasie biznesowej, a klasy ekonomicznej nie ma w ogóle. On i około 30 członków rodziny i służby wybierali się na obchody Kurban Bajram, czyli islamskie Święto Ofiarowania. Lot był zaledwie dwugodzinny, ale i start był z dwugodzinnym opóźnieniem. Jak już ktoś wynajmuje cały samolot, to wiadomo, że maszyna będzie czekać na gości aż do skutku. No to co się będą spieszyć. Kiedy już dotarliśmy na miejsce, nasz samolot omyłkowo został skierowany do terminalu dla VIP-ów, zamiast do Terminalu Królewskiego. Na moje to można było samochodami i limuzynami zawieźć gości, gdzie trzeba. Ale widocznie mało o świecie królewskim wiem. Skończyło się na tym, że musieliśmy czekać na pojazd push-back ("ciągnik samolotowy" według Wikipedii), czyli pojazd, który wypycha samolot z miejsca, w którym jest zaparkowany. Bo może nie każdy wie, ale samoloty wstecznego biegu nie mają. Opuściliśmy więc terminal dla VIP-ów, gdzie dookoła roiło się od prywatnych odrzutowców i dotarliśmy do wcześniej wspomnianego Terminalu Królewskiego. A tam już czekały limuzyny i luksusowy autobus dla reszty, które przewiozły wszystkich jakieś sto metrów do terminala, który wyglądał, jak pałac. Tu nasza praca się już kończyła. Pasażerowie zostali w Arabii Saudyjskiej, więc my wracaliśmy do Doha "na pusto". Można było się zrelaksować, usiąść w fotelu pasażerskim i na przykład obejrzeć film. Jeden z pilotów zaproponował, że jeśli ktoś chciałby obejrzeć start lub lądowanie z kokpitu, to jest to najlepszy moment. Oprócz siedzeń dla kapitana samolotu i pierwszego oficera, są jeszcze tam dwa siedzenia. Podczas normalnych lotów taka akcja jest niemożliwa. Musimy zajmować swoje miejsca w kabinie, a do kokpitu nie wolno zaglądać aż do momentu, kiedy piloci nam dadzą znać. Dlatego skoro nadarzyła się taka okazja, nie mogłam nie skorzystać. Usiadłam w fotelu za pilotami i nie przeszkadzając w ich rutynowych czynnościach, obserwowałam, jak to wszystko wygląda od tej drugiej strony. Wrażenie niesamowite. Oczywiście filmik nie oddaje nawet połowy tego, jak to w rzeczywistości wygląda, do tego ręka się trzęsła od prędkości, której samolot nabierał z każdą sekundą. Ale przynajmniej kolejna pozycja na liście "Before I die.." odhaczona!

Czerwony dywan na schodach i Królewski Terminal na lotnisku w Arabii Saudyjskiej







A w międzyczasie pojawił się nowy grafik. Kiedyś pod koniec każdego miesiąca jeden post był poświęcony mojej rozpisce na kolejny miesiąc. Teraz już tego nie robię, bo ileż można pisać o kolejnych czterech podróżach do Londynu. Duże nadzieje pokładałam w szkoleniu na Dreamlinera, bo ta właśnie maszyna lata do mnóstwa niezwykłych miejsc, np. Południowej Afryki, Bali, czy Phuket w Tajlandii. No i dostałam wyczekiwany lot - Maskat w Omanie.. Półtorej godziny od Kataru.. Ale na otarcie łez mam coś innego - Miami, Floryda! Lot o który bardzo długo się starałam. Moje prośby zostały w końcu wysłuchane i dostałam 50-godzinny pobyt w Miami, co zdecydowanie sprawia, że nie mogę się doczekać drugiej połowy października. Oby tylko żadne chochliki i loty czarterowe się do mojego grafika nie wkradły..

7 komentarzy:

  1. Wow, zazdroszczę lotu w kokpicie! Świetna notka, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic tylko pozazdrościć! Kto by tak nie chciał, w kokpicie, przy starcie... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze, że nie wybrali tych limuzyn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Świetny filmik! Dawno nie było wpisu "z pracy". Blog zmienił się troszkę w turystyczny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie akurat kokpit nie zainteresował ale wątek z rodzina królów ropy. Jeśli możesz to wrzucaj takie smaczki na bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak czesto sby zamienia sie w prace?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzadko coś ostatnio publikujesz nowe wpisy. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń