obraz

obraz

czwartek, 21 lipca 2016

Podwójna przeprowadzka

Przyszedł czas na zmiany. Ale tym razem takie drobne. Bo u mnie jakoś to już się utarło, że co kilka lat (chcąc, nie chcąc) mam w życiu małą rewolucję. A to zmiana pracy, a to miejsca zamieszkania, a to jeszcze jakaś inna zmiana życiowa, której nie będę nazywać po imieniu. Z Polski wyprowadziłam się w sierpniu 2011 roku. A tu rok 2016 do mnie coraz głośniej w okno puka, że trzeba by było już coś zmienić. No i tak zerka na klucze do mieszkania - ciągle te same, na paszport - ciągle wbita wiza katarska, na serdeczny palec - pusty, klucze do mieszkania, paszport, palec, klucze, paszport, palec, klucze, paszport... padło na klucze. Dostałam propozycję przeniesienia się do nowego mieszkania, z której chętnie skorzystałam. No bo jak tu nie skorzystać, skoro mieszkanie nowiutkie, ciekawie urządzone, każdy pokój z łazienką w środku, więc nie trzeba cichaczem przebiegać w ręczniku do pokoju. Do tego balkonik, własna lodówka, której nie trzeba dzielić ze współlokatorką (niby nic takiego, a jednak), basen niczym z kilku gwiazdkowego hotelu, siłownia, na której się można zgubić, a w przyszłości, mam nadzieję niedalekiej, ma być i kort do squasha, spa z jakuzzi i spożywczak pod nosem.





Ale jak tu spakować dobytek 5 letni w trzy przydzielone mi pudła plus walizki, z którymi przyjechałam. Niby wszystko mieściło się głównie w jednym pokoju, troszkę w łazience i kuchni, ale jednak trochę tego było. No ale przecież nie takie przeprowadzki się przerabiało. To była dobra okazja do przeglądu szafy, papierów i drobiazgów nagromadzonych w szufladach. Skończyło się na trzech pełnych workach na śmieci do wyrzucenia i jednym worku ciuchów na wydanie (takie rzeczy, których ja już nie noszę, ale są w dobrym stanie i komuś mogą się przydać). Przewiezienie rzeczy zajęło moment, bo firma wszystko zorganizowała. Później trzeba było to wszystko rozpakować. Mieszkanie tak jak i poprzednie, jest na dwie osoby, ale nikt jeszcze do drugiego pokoju nie został przypisany. Czyli jak na razie - cała chata wolna. Wiedziałam, że jeśli nie rozpakuję wszystkiego od razu, to będę siedziała na tych pudłach miesiąc. Zabrałam się więc do pracy. W pakowaniu pomagała mi Mama, dotrzymując towarzystwa przez Skype. Ale w nowym mieszkaniu nie miałam jeszcze podłączonego internetu, więc samej już mi tak raźnie nie szło. Co prawda nie w jeden, ale w dwa dni się z wszystkim uporałam. 






Wszystko w mieszkaniu jest nowe i piękne, tak jak to w nowych mieszkaniach bywa. Łazienkę mam w pokoju, czego brakowało mi wcześniej. Jest też balkon, co uważam za duży plus, Jedyne do czego można by się przyczepić, to widok z balkonu - druga ściana budynku i inne balkony. To samo z mojego pokoju. Ale że już taka jestem, że jak mi coś dają, to biorę, dziękuję i grzecznie cicho siedzę, więc i tym razem nie wybrzydzałam. Dopiero podczas któregoś z lotów koleżanka, która również się tam przeprowadziła, namówiła mnie do działania. Miała taką samą sytuację i przeniosła się do pokoju z lepszym widokiem. Tak mnie nakręciła, to samo zrobiła zawsze wspierająca mnie Mama, że chwyciłam za telefon i zadzwoniłam. Po 10 minutach rozmowy wszystko było już załatwione. I tak czekała mnie kolejna przeprowadzka.

Tym razem jednak przenosiłam się blisko, bo do mieszkania na przeciwko. Nie trzeba było niczego przewozić. Po prostu otworzyłam drzwi od jednego i drugiego mieszkania i poprzenosiłam wszystkie rzeczy. Teraz mieszkanie mam dużo jaśniejsze, balkon sięga aż do kuchni, a i widok jest przyjemniejszy. W międzyczasie mój grafik dawał mi niezły wycisk. Sporo latania, mało odpoczynku, a jak już był dzień wolny, to albo odsypianie, albo załatwianie kolejnych spraw. Na szczęście jestem już po urlopie, dwa tygodnie spędzone w Polsce. Baterie naładowane, można dalej działać!

Kuchnia

Widok z pierwszego balkonu

Widok z drugiego balkonu


Zasłużony odpoczynek po przeprowadzce

11 komentarzy:

  1. Przepiękna chata. Widoku z okna to szczerze pozazdrościć. Blog też super !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja nie lubię pakowania dobytku....

    OdpowiedzUsuń
  3. Gadałyśmy o przeprowadzce ale nie mówiłaś, że to aż taka fajna zmiana! :) super Martyna, po 5 latach biegania cichaczem w ręczniku do pokoju zasłużyłaś na swoje! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że nowe to jednak blokowisko. Cóż w PL teraz też tak się buduje, że widok z okna to inne okno. I ta szarość:/ Ale basen na plus:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty nadal stewardessą ? to takie nierozwojowe że tak powiem,w tym obszarze przydała by się konkretna zmiana ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś ma ochotę na zmiany, to zapraszam do działania. A ja sobie zostanę przy mojej "nierozwojowej" pracy, która daje mi satysfakcję i znakomite zaplecze finansowe, a przy tym sprawia mi wiele radości :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Pracuje na lotnisku Heathrow ponad 4 lata i zastanawiam sie czy powinienem sprubowac pracy jako cabin steward kasa slaba ale zobaczyc mozna wiele a londynu mam dosyc

    OdpowiedzUsuń
  7. Mozesz opisac minusy takiej pracy wedlug ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sam należę do osób, które kilka dobrych lat żyły na emigracji. Niby wszystko było dobrze i fajnie, ale cały czas czułem się po prostu obcy. Dlatego po przeczytaniu https://livemorepomerania.com/ postanowiłem wrócić do Polski do województwa pomorskiego. W końcu czuję się swobodnie i jak u siebie w domu. Mam taką pracę, która zapewni mi godne życie i same zarobki są wręcz takie same jak za granicą. Nawet idę niedługo na studia ponieważ stwierdziłem, że takiej bazy kształcenia aż głupio jest nie wykorzystać. Czyli pomorze stworzyło mi dom, którego zawsze chciałem i nawet nie wiedziałem że jest to w zasięgu mojej ręki.

    OdpowiedzUsuń