Jako że nasza linia lotnicza jest sponsorem wielu drużyn i wydarzeń sportowych, często wysyła załogę na różne imprezy sportowe. Czasami uda mi się na jakieś załapać. Bardzo byłam dumna, kiedy wysłano mnie w zeszłym roku do Łodzi, na finał FIFA U-20 World Cup - czyli Mundial dla graczy poniżej lat 20. Co prawda te rozgrywki nie były tak popularne, jak wszystkim znany World Cup, ale stresik i tak był, kiedy wychodziłam na murawę na obcasach, trzymając tacę pełną medali. A później robiłam za tło dla pana Bońka.
zdjęcie: Yohap News Agency |
Wtedy odpowiednio nas do tego wyjścia przygotowano. Dzień wcześniej była próba na stadionie Widzew Łódź. Z góry było ustalone kto za kim idzie, jaką trasą, kiedy wchodzimy, kiedy schodzimy. Efekt końcowy wyszedł niejagorzej. Poniżej zdjęcia i krótkie filmiki (nagrywanie w domu przez znajomych, więc wybaczcie kwilenie dziecka w tle).
My ubrane w nasze mundurki, miałyśmy mieć wyjście podczas jednej z takich przerw. Linie zasponsorowały bilet w wybrane miejsce dla ucznia jednej z lokalnych szkół, który też trenuje koszykówkę. Dodatkowo miał szansę na wygranie czterech podwójnych biletów do czterech krajów: Wietnamu, Sri Lanki, Południowej Afryki i na Seszele. My byłyśmy ustawione z nazwami krajów w czterech miejscach na linii za trzy punkty. Chłopak miał 30 sekund na rzuty do kosza. Przy której tablicy trafił do kosza, te bilety wygrywał. Dodatkowo na koniec jeśli trafiłby do kosza z połowy boiska, wygrane bilety dostałby w klasie biznes.
Dopiero przed samym wyjściem dowiedziałyśmy się którędy wchodzimy, jak mamy stać, do której kamery się uśmiechać, itp. Podczas samej przerwy na boisku było tyle osób, że na początku nie wiedziałam, kto w ogóle rzuca. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Chłopak niestety nie trafił z żadnego miejsca, ale z pustymi rękami nie odszedł. Dostał jeden podwójny bilet. Podobno w zeszłym roku ktoś trafił wszystkie cztery!
Oficjalnego zdjęcia czy filmu z tego momentu nie mam. Jedynie gdzieś na Instagramie wygrzebałam jedno z daleka, gdzie nawet mnie nie widać, bo jestem ucięta. Ale przynajmniej widać, w jakim chaosie się to odbywało. Chłopak grający o bilety jest w pomarańczowej kurtce.
Mimo wszystko mecz koszykówki (a przynajmniej jego część) oglądało się bardzo ciekawie. To co następne, hokej na lodzie?
A tu mały zlepek tego, co można było oglądać na parkiecie.
Oficjalnego zdjęcia czy filmu z tego momentu nie mam. Jedynie gdzieś na Instagramie wygrzebałam jedno z daleka, gdzie nawet mnie nie widać, bo jestem ucięta. Ale przynajmniej widać, w jakim chaosie się to odbywało. Chłopak grający o bilety jest w pomarańczowej kurtce.
Mimo wszystko mecz koszykówki (a przynajmniej jego część) oglądało się bardzo ciekawie. To co następne, hokej na lodzie?
A tu mały zlepek tego, co można było oglądać na parkiecie.
Łódź... no cóż - moje rodzinne miasto.
OdpowiedzUsuńA Widzew Łódź... ulubiony klub.
Świetny wpis