obraz

obraz

piątek, 30 września 2011

Mundurek

Kolejny egzamin za mną. Grooming, czyli jak mamy wyglądać, jak się malować itp. Niby takie oczywiste, zastanawiałyśmy się więc, co takiego mają do przekazania, że potrzebują na to aż dwóch dni? Mówili o wszystkim, zaczęli od rzeczy oczywistych, takich jak prysznic przed każdym lotem, czy używanie miętowych cukierków, żeby odświeżyć oddech (broń Boże gum do żucia), a skończyli na tym jak nosić marynarkę przewieszoną przez lewą (tylko i wyłącznie) rękę, kiedy zakładać i zdejmować czapeczkę i w jakiej sytuacji mogą nas nie wpuścić do samolotu (tak, z powodu nieodpowiedniego wyglądu).

Całe życie wszyscy mi powtarzali – im mniej makijażu, tym lepiej. Najpiękniejsze jest naturalne piękno. Tutaj – maluj się zawsze i wszędzie! Nałóż podkład, puder, róż i co tam jeszcze masz i poprawiaj co chwilę! Minimalny makijaż musi zawierać pięć podstawowych składników: podkład, róż na policzki, tusz do rzęs, pomadka i lakier do paznokci. I to w odpowiednich kolorach, nie wszystkie są dozwolone. Mało tego, powiedzieli mi, że pasuje mi czerwona szminka. Taka czerrrrrrrwona, czerwonista, bo ładnie podkreśla moje oczy (na zasadzie kontrastu. Żeby ktoś nie pomyślał, że smaruję się czerwoną pomadką wokół oczu). No więc co zrobić, pozostaje mi się w taką zaopatrzyć. Zawsze używałam najwyżej błyszczyka, a tu po dwudziestu... eee, to znaczy osiemnastu ;) latach życia przyszło mi się przestawić na czerwoną pomadkę.  Trzeba też pamiętać, że szminka musi kolorystycznie pasować do paznokci . Bez makijażu nie wolno nam stawić się do pracy. Przed każdym lotem dokładnie sprawdzają, czy bluzka jest czysta i wyprasowana, czy zegarek i kolczyki odpowiednie, czy włosy dobrze ułożone, czy gdzieś na twarzy nie wyskoczyło coś, czego pasażer mógłby się przestraszyć ;) i tak dalej, i tak dalej.

Wszystko zakończyło się egzaminem, który należał do jednych z łatwiejszych i przyjemniejszych. Zaraz po tym udałyśmy się do przymiarki mundurków! Po raz kolejny zmierzyli nam wzrost i sprawdzili wagę. To drugie należy chyba do ich ulubionych czynności, bo od przyjazdu sprawdzali naszą wagę już kilka razy. To chyba po to, żeby nas zmotywować do pracy. I nie koniecznie mam na myśli odchudzanie. Mamy w grupie kilka prawdziwych chudzinek. Rekordzistka waży 42 kg.

Hmm… a ja siedzę, piszę bloga i wcinam chipsy Lay’s o smaku Barbecue. Oj będzie wieczorem siłownia, jak nic ;)

Ale wracam do mundurków. Dostałyśmy już wszystkie bibeloty i gadżety, które są uzupełnieniem munduru: pasek, czapeczka (moja ulubiona część stroju), gumki do włosów, buty – płaskie i bardzo wygodnie do obsługi klienteli podczas lotu i eleganckie na obcasie do noszenia w każdym innym miejscu. Do tego stylowy płaszcz zimowy i rękawiczki. Teraz nic, tylko bukować sobie loty do Moskwy, czy Oslo. Jest też wielka waliza podróżna, druga mniejsza i zgrabniejsza na bagaż podręczny oraz mała torebka, z dumnie wywieszoną zawieszką CREW. Sam mundur mam jeszcze niekompletny. Mam kremowe koszule i burgundowe (nie wiem, czy jest polski odpowiednik koloru „burgundy”, jeśli nie, to przepraszam wszystkie czytające polonistki) spódnice, ale marynarka i spodnie zostały u krawca do zwężenia. Całość do odebrania będzie w poniedziałek. Akurat jeśli chodzi o wybór pomiędzy spodniami, a spódnicą, to jest to jeden z niewielu wyborów, który należy do nas, przynajmniej jeśli chodzi o ubiór. Można je stosować zamiennie, w zależności od własnego widzimisię.

Jeśli ktoś jeszcze nie widział, jak mundurek QA wygląda, to poniżej zamieszczam zdjęcie. Swoje wrzucę, jak już będę miała wszystko kompletne.


2 komentarze:

  1. Nie możemy się doczekać już Twojego zdjęcia w pełnym rynsztunku!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. to chyba też dla mnie jedna z najprzyjemniejszych części Twojej przygody :) can't wait for a picture!

    OdpowiedzUsuń