obraz

obraz

piątek, 22 czerwca 2012

Lipiec jak w mordę strzelił!

Proście, a będzie wam dane. Przestańcie prosić, a dadzą wam jeszcze szybciej. Tak to zadziałało w moim przypadku. Od lutego, od kiedy tylko przeszłam szkolenie na Boeinga, prosiłam o lot do Brazylii. Przez trzy miesiące z rzędu poświęcałam jedną i to tę najwyżej punktowaną pozycję w swoich obstawianych lotach. W maju zrezygnowałam, bo Sao Paolo cały czas utrzymuje się w TOP 10 miejsc wybieranych prze cabin crew.  Ba, nawet TOP 3! Postanowiłam więc nie marnować już miejsca i dać szansę innym miastom. I oto co mi się zaświeciło w lipcowym grafiku: Sao Paolo i Buenos Aires (z podwójnym noclegiem w Sao Paolo)! No to ci dopiero! No niech im będzie, polecę ;)

Ta podróż zajmie mi 4 dni, do tego przed i po musi być odpowiednia ilość wolnego, więc już 1/3 miesiąca zajęta. Mimo to w grafiku znalazłam jeszcze dwie pozycje z mojej listy życzeń. A właściwie trzy, bo dwa razy wysyłają mnie do moich seszelskich przyjaciół i raz do Afryki! Johannesburg, w skrócie nazywany przez wszystkich Joburg, to jedno z najlepiej polecanych miejsc przez cabin crew. Bo i tanio, i przyjemnie, i Lion Park niedaleko, więc może uda się jakiegoś tygrysa pogłaskać. Oj, lipiec będzie ciekawy, mówię Wam! A po lipcu przyjdzie czas na świętowanie pełnego roku na pustyni. Tylko jak tu świętować, skoro Ramadan będzie?

Ludzie z rosteringu (od układania grafików) spisali się w tym miesiącu na medal, nie powiem. Co prawda dalej mają opory z wysyłaniem mnie do Europy (5 na 10 moich obstawianych lotów), ale pretensji do nich nie mam.

A oto i cały grafik lipcowy:
01 - OFF
02 - REST
03-05 - SBY
06 - Bahrajn
07-08 - OFF
09-12 - Sao Paolo, Brazylia -> Buenos Aires, Argentyna
13 - OFF
14-16 - SBY
17/18 - Rijad, Arabia Saudyjska
19-20 - Seszele
21-23 - OFF
24-25 - Johannesburg, RPA
26-28 - OFF
29 - REST
30-31 - Seszele

Lecimyyyyyy!

Ale żeby się tak za dużo nie cieszyć, bo równowaga w przyrodzie musi być, namieszali mi w końcówce grafika czerwcowego. I tak oto, jak tylko wróciłam z Wiednia, jak zawsze robiłam check-out przy komputerze, a tu mi wyskakuje, że mam zmiany w grafiku. Zabrali mi jutrzejszy Kair (bardzo dobrze), dali zamiast tego SBY (średnio) i zamienili Moskwę na Katmandu (bardzo źle). Od razu zaczęłam walkę, że jak można mi zabierać Rosję i po raz czwarty wysyłać do Nepalu? Zaczęłam robić smutną minkę, że przecież tak długo walczyłam o tą Moskwę (bullshit), w końcu ją dostałam i że przecież nie powinni usuwać z grafika lotów z listy życzeń (kolejny bullshit, bo przecież tak naprawdę mogą robić, co chcą). Pan poklikał, poklikał i powiedział, że lot do Moskwy został odwołany. No więc trudno. Nie będzie Placu Czerwonego. Będą kozy na ulicy i dziadki z koszami pełnymi siana na głowie.


1 komentarz:

  1. może ten lipiec to taka karma za zabranie Moskwy? :) Seszele chyba stały się Twoją bazą wypadową ostatnio, ile razy już tam byłaś? :)

    OdpowiedzUsuń